Zbliża się 31 października i bez względu na to czy jesteśmy zwolennikami amerykańskiego Halloween czy nie, jesteśmy bombardowani różnego rodzaju gadżetami i wydarzeniami z tym związanymi. Według mnie najlepszą stroną tego „święta” jest promocja dyni, która jest pysznym i bardzo wartościowym warzywem.
Chcę wam przedstawić kolejne zastosowanie dyni, tym razem ani nie spożywcze, ani nie dekoracyjne, a właśnie kosmetyczne. Z okazji Halloween przygotowałam krem dyniowy, który doskonale nada się do skóry zniszczonej i przesuszonej. Jego głównym składnikiem jest olej z pestek dyni, który wyróżnia się wysoką zawartością nienasyconych kwasów tłuszczowych, witamin A, C, E, K, B1, B2, B6 oraz potasu, selenu i cynku. Krem dyniowy ma dość bogatą konsystencję, ale dzięki swoim właściwością szybko się wchłania i nie pozostawia tłustej warstwy na skórze. Dodatkową zaletą oleju z pestek dyni jak i hydrolatu z kocanki włoskiej jest działanie rozjaśniające i rozświetlające, dzięki czemu twoja skóra będzie wyglądała na zdrową i promienną.
Dodam tylko, że wbrew pozorom olej z pestek dyni ma ciemnozieloną barwę wpadającą w brąz, więc nie przejmujcie się jak otworzycie buteleczkę, a tam nie będzie intensywnego pomarańczu 🙂
Przepis
Ilość: 40,0 g (50 ml) Czas przygotowania: 25 minut Trudność: Średnio trudne
Przygotuj: 2 zlewki na minimum 100 ml, mini-mikser, wagę z dokładnością do 0,1 g, łaźnie wodną (garnek z wodą), łyżeczkę, słoiczek na 50 ml.
Faza tłuszczowa:
• Masło Shea surowe 2,4 g
• Olej kokosowy 2,0 g
• MGS 1,6 g
• Alkohol cetylowy 1,2 g
Faza wodna:
• Hydrolat z kocanki włoskiej 24,4 g
• Gliceryna roślinna 1,2 g
Dodatki:
• Olej z pestek dyni 6,0 g
• Witamina A 1 mln UI/g 5 kropli
• Witamina E 700 mg/g 5 kropli
• Konserwant DHA-BA 10 kropli
Do jednej ze zlewek odważ składniki fazy tłuszczowej, a do drugiej składniki fazy wodnej. Z racji tego, że olej z pestek z pestek dyni jest wrażliwy na podgrzewanie będziemy go dodawać dopiero w fazie dodatków, więc przygotuj go sobie w pobliżu wagi. Obie zlewki wkładamy do łaźni wodnej i podgrzewamy, jednocześnie starając się nie przegrać obu zlewek. Kiedy wszystkie składniki fazy tłuszczowej się roztopią (powinno to nastąpić w temperaturze nie wyższej niż 50 °C) wyjmujemy obie zlewki i powoli, cienkim strumieniem dodajemy fazę wodną do fazy tłuszczowej, cały czas mieszając mini-mikserem zawartość zlewki z kremem. Po około 1 minucie mieszania kładziemy zlewkę na wagę, odważamy olej z pestek dyni i kontynuujemy mieszanie mini-mikserem, aż do powstania gładkiej i jednolitej konsystencji (około 1-2 minuty). Na koniec dodajemy konserwant DHA-BA oraz witaminy A i E, dokładnie mieszamy łyżeczką i przekładamy do słoiczka.
Jak Wam się podoba takie kosmetyczne wykorzystanie dyni?
Wypróbowałam już kilka Twoich kremów. Ten przy pierwszym kontakcie średnio mi się spodobał – specyficzny zapach oraz nie dawał natychmiastowego efektu odżywienia i nawilżenia jak np przy spirulinowym.
Jednak w miarę jak poznawaliśmy się lepiej, zaczynałam go coraz bardziej doceniać.
Lubię jego konsystencję – jest bardziej mokry aniżeli tłusty, ładnie sie wchłania. I właśnie za ta lekkość go uwielbiam! Dobry pod makijaż. Twarz jest delikatna, gładka i mięciutka.
A „dziwny” zapach coraz bardziej mnie intryguje.. 🙂
Za specyficzny zapach może odpowiadać hydrolat z kocanki lub surowe masło Shea. Jeśli bardzo będzie Ci ciążył polecam zmianę masła na rafinowane albo/i użycie innego hydrolatu np z róży, lawendy, neroli itp. Pozdrawiam 🙂